Rozwój w IT

Czasem jest tak, ze ktos cos naprawde ciekawego napisze (na przyklad tym razem Mariusz Kedziora) i temat staje sie zarazliwy. Chwile pózniej pisze Pawel, potem Tomek, pewnie jeszcze wiele innych osób. Chcialem skomentowac, a tymczasem wyszlo tak, ze sam zarazilem sie tematem i pisze w postaci samodzielnej blotki. Zjawisko "zarazania sie" tematami jest interesujace i pewnie ktos madrzejszy niz ja powazniej nim sie zajmuje, ale i dla mnie pozostaje fascynujace.

Rozwój specjalisty IT, to dla mnie to sa zawsze trzy aspekty:

  1. Wiedza o wszystkim po troche. Bo potrzeba. Bo klient zapyta albo kolega. Bo handlowcowi trzeba pomóc. Bo nie wypada nie wiedziec. Przy czym nie jest to wiedza szczególowa, tylko raczej ogólne doswiadczenie podpowiadajace, ze skoro w pieciu produktach jest podejscie X, to sam fakt wspomnienia o tym w ulotce szóstego, tez pozwala spodziewac sie podobnych sytuacji. Ta wiedza to oczywiscie za malo, ale trzeba ja miec, zeby sie nie ograniczyc do waskiej specjalizacji. Z czasem przeksztalca sie w którys z pozostalych obszarów, ale dosc chyba przypadkowo, czyli nie zawsze w sposób zalezny od woli danego specjalisty.
  2. Pasja. To cos, w czym dlubiesz, bo lubisz. I z koniecznosci wiesz coraz wiecej, znasz ludzi, dyskutujesz, czasem blogujesz. To wspaniale rozwija równiez dlatego, ze daje wiedze nie jednorazowo, ale od lat, przez kolejne produkty, alternatywy, dodatki, pasjonatów i twórców. Taka pasja spokojnie sobie ewoluuje i normalne jest, ze przy spojrzeniu wstecz widac, ze lekko sie skrecilo z drogi, która wczesniej wydawala sie jedynie sluszna. Nie ma (w mojej opinii) w tym nic zlego, bo zdobyte wczesniej wiedza i doswiadczenie zostaja juz w glowie i zwykle sa bardzo wartosciowe.
  3. Projekty. Czyli prawdziwy poligon. To jest ten moment, kiedy wiedze teoretyczna (szczególowa albo i nie) trzeba przelozyc na wdrozenie w konkretnym srodowisku, dla konkretnego uzytkownika. I okazuje sie, ze nic co wiedziales dotychczas nie jest takie jak sie wczesniej wydawalo. Jezeli projekt nie jest "masówka" i nie robiles wczesniej dwudziestu identycznych wdrozen, to rozpoczyna sie prawdziwa walka z materia. Bo kazde srodowisko jest inne. Bo nie wiedziales, ze produkt ma pewne ograniczenia, bo nie wszystko dziala tak jak w dokumentacji napisali, bo klient ma specyficzne srodowisko, bo trzeba zapytac wyszukiwarki co oznacza error costam. Po takim projekcie wiesz wiecej i doklada sie to do puli lacznej wiedzy w postaci doswiadczenia.

Moje podejscie jest w specyficzny sposób skrzywione, poniewaz pracuje jako konsultant. W efekcie widze wiele srodowisk wyrywkowo a nie jedno do samego konca. Ma to swoje wady i zalety i powoduje specyficzna degeneracje. Jeden z jej aspektów opisywalem rok temu w blotce "Skrzywienie konsultanta", ale dotyka to równiez ogólnego rozwoju. Tak wiec moje odczucia sa subiektywne i tak prosze je traktowac.

Na koniec jeszcze o doswiadczeniu. Mozna przeczytac tysiac ksiazek, mozna zdac wszystkie egzaminy i byc specjalista na wszystkich branzowych forach. Ale to godziny w serwerowni (równiez te przez RDP) tak naprawde cos wnosza do prawdziwego rozwoju. To sie kumuluje, zbiera i lacznie tworzy prawdziwa wiedze. Moze przesadzam, ale od pewnego czasu odnosze wrazenie, ze w danej dziedzinie trzeba miec dwucyfrowa liczbe lat zawodowego doswiadczenia, zeby móc stwierdzic "naprawde cos umiem". Za to osiagnieta w ten sposób satysfakcja nie ma sobie równych.

Autor: Grzegorz Tworek [MVP]