Trochę offtopic: IT w służbie zdrowia

Przez najbliższe dwa tygodnie będę zdecydowanie mniej dostępny i zdecydowanie wolniej będę reagował na wiele rzeczy (maile, komunikatory, itp.).

To wszystko dlatego, że niestety trafiliśmy z synem do szpitala (planowo na szczęście) i pobyt niestety trochę potrwa.

To co mnie od zawsze przeraża to biurokracja w państwowej słuzbie zdrowia (a do takiej trafiliśmy – do Centrum Zdrowia Dziecka).

I zawsze jak o tym myślę, to do głowy przychodzi mi to, jak IT mogłoby wiele rzeczy uprościć gdyby tylko ktoś podjął ten trud zapoznania się z ciemną stroną mocy (czyt. komputerami połączonymi w sieć).

I dziś dwa słowa na temat tych powiązań służby zdrowia i IT.

Realia

Ja rozumiem, że ileś tam papierków trzeba wypełnić, ileś tam dokumentacji wyprodukować, ileś tam raportów napisać.

I nie jestem jakimś wielkim przeciwnikiem biurokracji, ale zdecydowanie chciałbym, żeby działała ona na korzyść pacjenta.

I rozumiem też, że nie wszędzie są fundusze na zakup sprzętu komputerowego. I wiem też, że ileś tam lekarzy to ludzie z epoki telefonu na kablu i już na komórke podejrzanie patrzyli. A co dopiero na komputer.

Jak jest teraz?

Kilka przykładów z moich doświadczeń ze służbą zdrowia.

Po pierwsze dzisiejsze przyjęcie do szpitala – trwało dobre 4h podczas których nasz syn był obejrzany raz przez pediatrę przez zaledwie 10 min. Pozostały czas to chodzenie od rejestracji (a nawet dwóch), do gabinetu, do izby przyjęć, itp. – wszędzie z papierowymi skierowaniami i papierowymi kartami.

Po drugie karty pacjenta – historia choroby dziecka jest przechowywana w klasycznej tekturowej teczce, którą ma zakładaną każde dziecko przyjęte choć raz do CZD. W teczce takiej są dopinane kolejne kartki od kolejnych lekarzy/klinik/laboratoriów.

Co ciekawe teczki te dosyć często podróżują albo razem z rodzicami albo z pielęgniarkami po szpitalu. Nie raz widziałem jak karta leżała na parapecie bo rodzic np. rozmawiał przez telefon – o security można zapomnieć .

Po trzecie po przyjęciu na oddział zanim znalazła się karta i troche więcej informacji na nasz temat to też musiało trochę czasu upłynąć. I mimo zaplanowanego terminu przyjęcia jakoś komuś zapomniało się przygotować łóżeczka dla dziecka (“a bo pewnie ktoś na karteczce przykleił a ona się zgubiła”).

Po czwarte już nie raz chcieliśmy dostać kopię dokumentacji (badań czy opisów diagnostyki). I zawsze jest z tym jakiś problem – choć oczywiście jak najbardziej nam się ona należy.

Jak może być?

Mam tą przyjemność, że mój pracodawca opłaca mi (i mojej rodzinie) opieke medyczną w prywatnej przychodni.

O ile oczywiście też pewnie niuanse można by poprawić, to jednak komfort wizyt jest nieporównywalnie większy. I naprawdę nie mam tu na myśli wyposażenia przychodni (te w CZD nie są tak tragiczne) czy pięknych korytarzy.

Ale mam na myśli właśnie te rzeczy związane z IT. W prywatnych przychodniach można mieć elektroniczne karty pacjenta.

Można mieć dostęp przez internet do wyników badań, umawiania się na wizyty, zadawania pytań lekarzowi, itp.

Można “zmusić” lekarza do używania komputera i tego, żeby wszystko było w elektronicznej postaci.

Dzięki systemowi IT da się umówić pacjenta na konkretną godzinę i powiadomić go (przypomnieć) o wizycie SMSem.

Nie muszę też się dopraszać o kopię wyników badań, bo mogę ją sobie sam wydrukować z mojego komputera w domu.

Ja wiem, że to nie tylko IT…

Oczywiście zdaję sobię sprawę, że komfort przebywania w takich okolicznościach to nie w 100% zadowolenie z dobrego IT :) Aż tak dobrze nie ma…

Ale myślę, że własnie IT pełni bardzo ważną rolę w całym procesie medycznym – od zebrania pierwszych danych, poprzez regularne uzupełnianie historii choroby, poprzez wypisywanie dokumentów elektronicznych aż do dostępu online.

I to tyle przemyśleń po ciężkim pierwszym dniu w szpitalu.