Zamknięcie bloga vs. zarządzanie czasem

Zainspirowany trochę postem Michała, który napisał że od marca kończy przygodę z blogowaniem, postanowiłem i ja coś z tym zrobić.

Blog Michała (który przez długi czas pracował w Microsoft) był jednym z pierwszych jakie zacząłem regularnie czytać .

Więcej o przyczynach zakończenia przygody Michała z blogowaniem przeczytać możecie na jego blogu, ja pozwolę sobię tylko zacytować jeden akapit:

Od dłuższego czasu analizowałem co zajmuje mi mój czas. Odkryłem, że robię dużo rzeczy, które są bardzo czasochłonne a nie przynoszą mi nic albo przynoszą bardzo niewiele w zamian. Te czynności zostawiały mi bardzo mało czasu na to, co ważne dla mnie i dla mojej rodziny. Życie nie mieści się na ekranie komputera.

(wyróżnienia moje)

Od dłuższego czasu ja zauważam u siebie bardzo podobny problem.

Moje problemy z czasem

Widzę to na codzień, gdy liczba spraw które muszę załatwić zaczyna mnie przerastać i nie bardzo wiem w co włożyć ręcę najpierw. Pewnie spora część czytelników mojego bloga na własnej skórze to odczuła, kiedy czasem odpowiadałem na różne maile z opóźnieniem (czasem naprawdę sporym!).

I pamiętam jak na początku mojej zawodowej przygody dłubałem coś tam jako programista to sobie myślałem, że “Ci administratorzy to mają fajnie”. Bo ja to muszę siedzieć i dłubać kod non stop (i ciągle jest coś do poprawienia), a oni jak coś raz skonfigurują to mają czas na naukę, prywatne sprawy, itp.

Później przyszedł etap kiedy i ja postanowiłem zasmakować pracy administratora. I mimo, że było trochę lepiej to jednak nadal nie było różowo. Bo już poza skonfigurowaniem trzeba było czasem zrobić jakieś testy (w labie), trzeba było coś naprawić, trzeba było zrobić dokumentację wdrożenia, itp.

Gdy zacząłem pracę w Microsoft moja praca zaczęła wyglądać jeszcze inaczej i w sumie na przestrzeni tych prawie 3 lat dosyć często się zmieniało to co robiłem (co sobie też czasami bardzo chwalę).

Ale to co zauważyłem – to bez względu na rodzaj pracy ciągle miałem problem z zarządzaniem moim czasem. I nie było tu winy w rodzaju pracy, ale gdzieś tam w moim podejściu.

No to jaki jest plan?

Nie będę tak drastyczny w swoich działaniach jak Michał (choć po części rozumiem i szanuję jego decyzję). Ale powiedziałem sobie “dość – czas coś z tym zrobić”.

Trochę porozglądałem się po sieci, trochę podpytałem znajomych i już to wiem. Chcę wreszcie zrobić porządek z moim czasem, moimi zaległościami i codziennym podejściem do organizacji pracy.

Nawet miałem jakąś przygodę z technikami zarządzania czasem kilka lat temu, ale była to tylko przygoda teoretyczna – czytaj: przeczytałem książkę i to wszystko.

Zen To Done

Tym razem zamiast książki przeczytałem sobie małego PDFa z techniką znaną jako Zen-To-Done (w skrócie ZTD i takim tagiem pewnie zobaczycie co jakiś czas oznaczone moje posty). I co ważniejsze już od wczoraj korzystam z zaleceń tej techniki.

To co mnie do niej przekonało to, że zaczyna się wszystko malutkimi kroczkami, bez wielkich wyzwań i bez zmieniania wszystkich przyzwyczajeń od A do Z.

Co prawda dzieje się to kosztem tego kiedy będzie widać pierwsze efekty (może za pół roku, może jeszcze później), ale jakoś będę w stanie to przeżyć, jeśli później przez resztę życia może być lepiej.

Postaram się raz na jakiś czas napisać moje wrażenia z próby zarządzania moim czasem, a jeśli i Wy zobaczycie lepsze efekty to też dajcie znać :) bo na pewno będzie to dodatkową mobilizacją.

A jak może być widać efekty? Może bardziej regularne posty na blogu, może moje szybsze reakcje na odpowiedzi mailowe, może więcej mojej aktywności w ważnych miejscach?

No ale co z blogiem?

Jeśli chodzi o bloga i moją przygodę z blogowaniem – nie planuję jej kończyć . W moim wypadku akurat blog jest dosyć istotną przyjemnością w mojej pracy (i nie tylko).

Tym bardziej gdy widzę liczbę osób czytających mnie przez RRSy (zazwyczaj w okolicy 600) czy odwiedzających strone bloga. To też jest mobilizacja :)

Życzcie mi więc powodzenia. A jeśli macie swoje przemyślenia w sprawie zarządzania czasem to też koniecznie dajcie znać (w komentarzach) – bo z chęcią się dowiem czy może już macie to opracowane, może z czymś się zmagacie, może macie jakieś dobre rady na początek, może jakieś przestrogi?